Forum Psychoterapia  nerwic, fobii i depresji Strona Główna Psychoterapia nerwic, fobii i depresji
NIE ODCHODŹ - POMÓŻ SOBIE I INNYM
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Moja historia - jak żyć?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychoterapia nerwic, fobii i depresji Strona Główna -> Nerwice, depresje, urazy psychiczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lamia111




Dołączył: 29 Sty 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 18:22, 29 Sty 2010    Temat postu: Moja historia - jak żyć?

Postanowiłam napisać o swoim wieloletnim koszmarze... może ulży, może ktoś lub coś sprawi, że poczuję się wreszcie tą normalną kobietą z przed lat. Mam 34 lata, a koszmar choroby - lęków i depresji trwa od lat.
W wieku 22 lat po próbie samobójczej, kiedy juz naprawdę nie potrafiłam znieść samej siebie i tej wielkiej bezrdadności i beznadziejności wobec lęków, trafiłam do kliniki psychiatrycznej w Poznaniu. Po półrocznym pobycie i różnych eksperymentach z lekami jakoś zaskoczyłam i powoli wróciłam do normalnego życia. Skończyłam studia, wyszłam za mąż, urodziłam dziecko, zaczęłam pracować. Zapowiadało się, że już nigdy lęk nie weźmie mnie w swoje szpony...Po 2 latach znów pojawiły się napady paniki, lęk przed zwariowaniem, śmiercią, samotnością, wychodzeniem z domu, fobie - lęk przd otwarta przestrzenią, lęk wysokości, klaustrofobia, lęk przed wychodzeniem z domu, lęk prze tłumem, mysli natrętne ( np. że zabiję swoje dziecko) i to straszne uczucie nierealności, niebytu. Poprostu masakra. I zaczęło się znów testowanie leków. Fluoxetyna z czasów hospitalizacji straciła swoją moc. Była mianseryna, depakine, petylyl, amitryptylina, no i oczywiście różne benzodiazepiny. Nieco zaskoczyłam dopiero na lexapro i xanaxie. I tak do tej pory się na tym trzymałam. A od 2,3 miesięcy znów fatalnie. Doszły nowe lęki i straszne napięcie i ból w plecach. Lekarka przepisała mi neuroleptyk - ketrel, po którym czuję sie jak zombi. W nocy czuję przerażliwy lęk, czuję jakbym znikała, świat dookoła mnie wydaję sie taki obcy. Patrze na mojego syna i czuję jakby był dla mnie obcą istotą. Nie potrafię zrobić obiadu, zapominam się umyć, uczesać, patrzę w sufit i odjeżdżam w ciemną przestrzeń bez dna. Może ja juz jestem w piekle?
Przechodziłam kilka psychoterapii, grupowe, indywidualne, bez rezultatów, terapeuci rozkładali ręcę. Chodzi o to, ze ja znam żródła swoich lęków i depresji. Miałam niełatwe dzieciństwo. Ojciec furiat - często bił i upokarzał. Matka - ukochana, ale kompletnie niezaradna a przede wszystkim chora na psychozę schizoafektywną. Pierwszy raz zachorowała po moim urodzeniu - wyrzuciła mnie prze okno ( na szczęście z parteru). Przez kilka miesięcy wychowywała mnie babcia. O chorobie matki dowiedziałam się w dniu moich imienien, miałam wtedy 10 lat. Wróciła wtedy z wczasów i naglę zobaczyłam zupełnie inna osobę. Nie poznawała mnie. Była agresywna, rzuciła się na ojca z nożem. Byłam sama, ojciec leżał w kałuży krwi nieprzytomny a matka gadała do telewizora. Byłam przerażona. Zadzwoniłam na pogotowie. Matka trafiła do Gniezna a ojciec na OIOM. Zostałam w domu sama, nie mam rodzeństwa, ap przed obcymi osobami było mi wstyd sie otworzyć. ( dalsza rodzina mieszka daleko, zanim przyjechała do mnie ciotka, minęły 3 dni. A ja prze te 3 dni siedziałam skulona w kącie, kompletnie załamana i przerażona. Jedyna osoba, którą kochałam nie była tą czułą mamą. Myślałam, że juz taka będzie na zawsze. To były najgorsze 3 dni mojego dzieciństwa. Po kilku miesiącach znów wszystko wróciło do normy. Mama wyzdrowiała, ojciec nieco sie uspokoił, a ja znów stałam się radosnym, przebojowym dzieckiem. Mama ma nawroty choroby co 7 lat, na szczęscie nie tak często, ale zawsze każdy taki epizod zawsze przeżywam. Opiekuję się nią wtedy najlepiej jak potrafię. Przesiaduję przy niej w szpitalu, w którym naoglądam się wiele ludzkich tragedii. Tak więc wiem skąd bierze się mój lęk, ten lęk przed chorobą psychiczną. Wiem też, że mi ona nie grozi, nigdy nie miałam żadnych typowych objawów psychotycznych, wiem że na przeżycia z dziedziństwa zareagowałam depresją lękową. Wiem, a mimo wszystko nie mogę sobie sama poradzić z tym wszystkim. Jestem bardzo zmęczona życiem na półgwizdka, zmęczona tą ciągłą szarpaniną. Nie potrafię już czegokolwiek pragnąć, marzyć, realizować się. Jestem w kwiecie wieku a więdnę pod ciężarem niewypowiedzianego lęku. Czy jest jeszce dla mnie jakaś szansa, czy kiedykolwiek przypomnę sobie jakim pięknym darem - Życiem - obdarował mnie Bóg?

ps. Dziekuję każdemu, kto przeczytał moją historię...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
violla
Gość






PostWysłany: Sob 21:48, 20 Lut 2010    Temat postu:

Bardzo poruszyła mnie Twoja historia. Chciałabym pomóc, ale nie potrafię...
Ja również nie mogę zapomnieć o tym co mnie spotkało (nic strasznego, ot przykra sytuacja, ale niestety zmieniła moje życie). Nic odkrywczego nie powiem : to co było należy zostawić tam gdzie było, w przeszłości i zamknąć za sobą drzwi. Nie wracać do tego (wiem, że to trudne, ja też nie zawsze potrafię, ale jednak małymi kroczkami pokonuję swój lęk), a przynajmniej nie pozwolić by zawładnęło naszym obecnym życiem



Cytat:
Koszalin
LOGOTERAPIA NERWIC
TERAPIA WAD I ZABURZEŃ MOWY
PRZYWRACANIE SENSU ŻYCIA




telefony: 94-340-60-06; 600-809-254
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gość







PostWysłany: Śro 18:38, 16 Cze 2010    Temat postu:

Do lamia111: podziwiam Cię, że udźwignęłaś tak wielki ciężar życia i że nadal walczysz. Chciałam napisać do Ciebie prywatną wiadomość, ale nie jestem użytkownikiem tego forum. Sama chodzę na psychoterapię i dziś jest ten dzień, kiedy mam ochotę rzucić to w cholere, bo wcale lepiej się nie czuję po rozmowie z terapeutą...trudno jest mi mieć nadzieję, że w mojej głowie w końcu zacznie "stykać" jak należy i przestanę patrzeć na siebie jak na wroga i świra nr 1.
Lamia, chciałabym z Tobą pogadać. Gdybyś chciała odezwać się do mnie to podaje mejla najbardziej anonimowego jakiego mam Smile [link widoczny dla zalogowanych]
pozdrawiam!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Seniorka




Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 35
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 8:28, 09 Mar 2012    Temat postu:

.


szkolenie: MUZYKOTERAPIA cukrzycy



Władysław Pitak i kuracjusze w jaskini GALOS w Kudowie Zdroju
w czasie szkolenia z zakresu relaksacji w grocie solnej.


@



Władysław Pitak i personel w jaskini GALOS w Lądku Zdroju
w czasie szkolenia z zakresu relaksacji w grocie solnej.


@



Władysław Pitak i kuracjusze w jaskini GALOS w Lądku Zdroju
w czasie szkolenia z zakresu relaksacji w grocie solnej.


@




Pani Janina- właścielka sieci jaskiń solno-jodowych w Polsce, Pan Tomek - szef marketingu
i Władysław Pitak w jaskini GALOS w Lądku Zdroju w przerwie szkolenia z zakresu relaksacji w grocie solnej.


@




Pani Janina- właścielka sieci jaskiń solno-jodowych w Polsce i Władysław Pitak
w jaskini GALOS w Lądku Zdroju w przerwie szkolenia z zakresu relaksacji w grocie solnej.


@



Władysław Pitak przed własnym afiszem zapraszającym na szkolenie
do w jaskini solno-jodowej GALOS w Lądku Zdroju.

~~~~~~~~~~.

kontakt z trenerem:

Władysław Pitak
telefony: +48 600-809-254; +48 94 340-60-06
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]
wizytówka: [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kuracjuszka z Wrocławia
Gość






PostWysłany: Sob 22:41, 21 Lip 2012    Temat postu:

Pan Władysław Pitak odwiedził nasze jaskinie solne w Kudowie, Polanicy, Dusznikach i Lądku Zdroju . Jest On słynnym logopedą i muzykoterapeutą, który reprezentuje Towarzystwo Terapii i Kształcenia Mowy "LOGOS" w Koszalinie.
...
Na poczatku była rozgrzewka. Spacer po okręgu, po podłożu, wyłożonym solą z morza martwego. Można było dotykać i brać w ręce sól.
...
Następnie odbyło sie powitanie uczestników przez terapeutę. Pan Pitak mówil o tym , jak zwalczać własny lęk i niepokój, jak nauczyć się stanów wewnętrznego odprężania i spokoju.
...
Po kilku minutach słuchaliśmy nagranego przez Pana Władysława Treningu Jacobsona, który polegał na wykonywaniu określonych, celowych ruchów rękami, nogami, tułowiem i twarzą, po to, aby napinać i rozluźniać określone grupy mięśni organizmu.
...
Potem był przedstawiony Trening Schultza, który składa się z 6 elementów: uczucie ciężaru, uczucie ciepła, regulacja pracy serca, regulacja swobodnego oddychania, uczucie ciepła w całym organizmie, uczucie chłodu na czole. Wystarczy kilkanaście minut, aby odprężenie mięśniowe i naczyniowe dało pełne odprężenie psychiczne.
...
Wszystko zależy od umiejętności koncentracji. Dla dobrego opanowania treningu nieraz trzeba ćwiczyć 3-9 miesięcy. Ale warto spróbować, gdyż autogenia przeżywana jest jako stan błogości, a równocześnie jako stan bliski senności.
...
Po upływie 5-10 minut relaksu , należy sugestywnie wyprowadzić się z tego stanu, wstać powoli, odetchnąć kilka razy głęboko, wykonać kilka ruchów gimnastycznych i zacząć coś robić. Wszystko to trwało około 45 minut.
kuracjuszka z Wrocławia
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psychoterapia nerwic, fobii i depresji Strona Główna -> Nerwice, depresje, urazy psychiczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin